W kontekście niedawnych doniesień o możliwej zmianie lokalizacji pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, nasuwa się pytanie o konsekwencje takiej decyzji dla polskiej transformacji energetycznej. Mimo iż nowy rząd, powstały po zmianach politycznych w październiku 2023, zobowiązał się do audytu projektu jądrowego, to zmiana lokalizacji wydaje się być krokiem w złym kierunku. Audyt lokalizacji już się odbył. Proces ten obejmował nie tylko konsultacje transgraniczne, ale również szczegółowe badania środowiskowe i procedury lokalizacyjne. Decyzja o lokalizacji w Lubiatowo-Kopalino jest już ostateczna, wspierana przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Zmiana tej lokalizacji to nie tylko kwestia procedur, ale realne opóźnienie projektu nawet o dekadę.
Polska energetyka stoi przed wyzwaniem luk wytwórczych, które mogą sięgnąć nawet 11 GW po roku 2030. Odpowiedź na to wyzwanie miała być elektrownia jądrowa, zapełniająca lukę po stopniowym wygaszaniu Elektrowni Bełchatów. Opóźnienie atomu grozi Polsce realnymi ograniczeniami w dostępie do energii, co zagraża stabilności gospodarczej kraju.
Bez atomu Polska stoi przed ryzykiem utraty nie tylko stabilności energetycznej, ale i możliwości pozyskania inwestycji. Kontynuacja pracy elektrowni węglowych to tylko chwilowe rozwiązanie, obarczone utratą funduszy regionalnych i rosnącymi kosztami emisji CO2.