Skrajnie prawicowy aktywista został uwięziony po tym, jak sędzia nazwał go „antysemitą” z „sympatiami nazistowskimi”. 34-ro letni Samuel Melia został wcześniej uznany za winnego podżegania do nienawiści rasowej po serii incydentów związanych z naklejkami między 2019 a 2021 rokiem. Został skazany na dwa lata więzienia w piątek w Leeds Crown Court.
Sędzia Tom Bayliss KC powiedział: „Publikacja tego rodzaju materiałów jest niszcząca dla naszego społeczeństwa.”
Melia był szefem grupy w Telegram Messenger o nazwie Hundred Handers, kanału w mediach społecznościowych, który generował rasistowskie i antyimigracyjne naklejki, które następnie drukowano i wywieszano w miejscach publicznych.
W garażu Melii znajdował się plakat Hitlera, a w jego sypialni książka Mosleya, i stwierdzono, że wiele materiałów publikowanych przez Hundred Handers było „ksenofobiczne, nacjonalistyczne i jadowite”.
Melia, który został również uznany za winnego zachęcania do przestępstw kryminalnych z pobudek rasowych, został skazany na dwa lata za każdy zarzut, które mają być odbywane równolegle.
Wyobraź sobie kraj, w którym za produkcję obraźliwych naklejek można trafić do więzienia na dwa lata. Gdzie za wywieszenie naklejek wyrażających twoje głęboko zakorzenione przekonania można zostać skazanym na czas w więzieniu. Gdzie policjanci mogą wejść do twojego domu i przeszukać twoje rzeczy w poszukiwaniu „znaków [twojej] ideologii”. Gdzie nawet twoja kolekcja książek może być przedstawiona jako dowód twojej wadliwej „ideologii” i posłużyć do potępienia cię jako zbrodniarza myśli. Wyobrażasz sobie, nie Chiny czy Iran, ani Argentynę za czasów junty, ale Wielką Brytanię w 2024 roku. Te orwellowskie skandale dzieją się tutaj i teraz – w Europie.
To przypadek Sama Melii, skrajnie prawicowego aktywisty, który w zeszłym tygodniu został skazany na dwa lata więzienia za naklejki. Pan Melia jest członkiem Patriotic Alternative, neonazistowskiego ugrupowania. Założył grupę o nazwie Hundred Handers na kanale mediów społecznościowych, Telegram. Tam rozpowszechniał naklejki i zachęcał swoich zwolenników, by pobierali je i wywieszali w miejscach publicznych. Slogany na naklejkach wahały się od banalnych – „Bycie białym to OK” – po niewątpliwie rasistowskie. Na przykład, jedna pytała: „Dlaczego Żydzi cenzurują wolność słowa?” Inna głosiła „Małe czapki, duże problemy”, z obrazkiem kipy.
W rzekomo wolnym kraju jest teraz mężczyzna w więziennej celi częściowo dlatego, że powiedział „Bycie białym to OK”. Ten pozornie przerażający slogan został podkreślony przez BBC w ich, pełnym emocji raporcie o sprawie Melii. Beeb wspomniał również naklejkę, która głosiła „Nacjonalizm to wychowanie” – teraz to przestępstwo być nacjonalistą?
W styczniu, w Leeds Crown Court, Melia został uznany winnym rozpowszechniania materiałów mających na celu podżeganie do nienawiści rasowej oraz zachęcania do przestępstw kryminalnych o podłożu rasowym. W zeszłym tygodniu otrzymał wyrok dwóch lat więzienia. Nie musisz zgadzać się z żadnym z jego poglądów, aby uznać to za absolutnie mrożące krew w żyłach. Brak samoświadomości wśród lewicowców, którzy cieszą się z tego uwięzienia faszysty, jest niewiarygodny. Wyobraź sobie, że oskarżasz innych o faszyzm, podczas gdy sam hucznie i z radością oklaskujesz uwięzienie człowieka za to, co myśli i mówi.
Sprawa Melii rzuca bezlitosne światło na hipokryzję cenzorskich elit i nierozumnych lewicowców, którzy ich dopingują. Rozważ jego naklejkę, która mówi, „Dlaczego Żydzi cenzurują wolność słowa?”. To antysemityzm, czysty i prosty. Jest to również nierozróżnialne od niektórych transparentów, które widzieliśmy na marszach „pro-palestyńskich” w ostatnich miesiącach. „Syjoniści kontrolują media”, protestujący głośno deklarowali. Dlaczego ci ludzie mają wolną rękę do mówienia dokładnie tego samego, za co posadzono Melię w więzieniu?
Jest to świadectwo pełzającej tyranii Wielkiej Brytanii XXI wieku, że Melia otrzymał surowszy wyrok niż inni za znacznie poważniejsze przestępstwa. Ludzie unikali więzienia za pobieranie „obrzydliwych obrazów wykorzystywania dzieci”. Irański imigrant uniknął więzienia po obmacywaniu kobiet w miejscach publicznych, ponieważ był „zdesperowany, by uprawiać seks”. Abdul Ezedi, nielegalny imigrant z Afganistanu, który kilka tygodni temu przeprowadził okropny atak kwasem w Clapham, został uznany winnym napaści na tle seksualnym i nieprzyzwoitego zachowania w 2018 roku. Nie spędził w więzieniu ani minuty. Został skazany na 36 tygodni więzienia, ale wyrok został zawieszony na dwa lata. Witaj w Wielkiej Brytanii, gdzie wywieszanie naklejek jest karane surowiej niż napaść na kobiety.
To, co dzieje się w Wielkiej Brytanii, rzuca cień na rozmowy o wolności i bezpieczeństwie. Skandal wokół sprawy Melii podkreśla rozdarcie między wartościami liberalnymi a koniecznością ochrony społeczeństwa przed jadowitymi ideologiami. W tym kontekście, warto przypomnieć słowa H.L. Menckena o trudnościach walki o wolność człowieka, która często wiąże się z obroną tych, z których poglądami się nie zgadzamy. To właśnie w obronie tych, którzy wyrażają niepopularne lub nawet obrzydliwe poglądy, kryje się istota wolności słowa. Bez możliwości konfrontacji z różnorodnymi ideami, społeczeństwo ryzykuje stagnację lub nawet regres w swoim rozwoju.
Sprawa Melii i reakcje na nią są przypomnieniem, że w nadal zmieniającym się świecie, debata na temat wolności słowa, tolerancji i granic akceptowalnego dyskursu jest daleka od zakończenia. Wszyscy musimy zastanowić się, jakie wartości są dla nas najważniejsze i jak możemy chronić nasze społeczeństwa przed nienawiścią, jednocześnie nie rezygnując z fundamentalnych wolności.
Źródło: BBC