Co się stało z migrantami z Czerlonki?

Migranci, którzy koczowali na przystanku autobusowym w Czerlonce koło Białowieży, nie zostali deportowani na Białoruś. Zgodnie z informacjami uzyskanymi przez Wirtualną Polskę, po przesłuchaniach i złożeniu wniosków o nadanie statusu uchodźcy, zostali przewiezieni w głąb Polski, odwiedzając po drodze restaurację McDonald’s w Białymstoku.

Kontrowersje wokół migrantów w Czerlonce

Historia migrantów z Czerlonki (woj. podlaskie) wywołała burzę medialną po publikacji zdjęcia przez sołtysa tej miejscowości. Sołtys poinformowała media o obecności migrantów, którzy przeszli przez barierę na granicy polsko-białoruskiej, koczujących na przystanku autobusowym. Mieszkańcy obawiali się o swoje bezpieczeństwo, twierdząc, że dzieci boją się korzystać z przystanku szkolnego.

Prawicowi politycy zareagowali szybko. Janusz Kowalski, poseł Suwerennej Polski, stwierdził: „Popatrzcie, co Tusk robi z Polską. Zaczęło się”, natomiast Krzysztof Bosak z Konfederacji dodał: „Następny krok to koczowiska w miastach”.

Przesłuchania i procedury

Jak wyjaśniła WP mjr Katarzyna Zdanowicz, rzecznik prasowy Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, migrantom towarzyszyli aktywiści pomagający w składaniu wniosków o międzynarodową ochronę. Czerlonka była monitorowana przez służby, a przystanek mógł być miejscem orientacyjnym dla migrantów czekających na interwencję patrolu.

Po przesłuchaniach i przygotowaniu tymczasowych dokumentów migranci zostali skierowani do ośrodków recepcyjnych. Ponieważ takie ośrodki znajdują się w innych województwach, migranci zostali przetransportowani do Białegostoku, skąd mieli udać się dalej pociągiem.

Migranci w McDonald’s

Agata Kluczewska z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego opisała w rozmowie z WP, że migranci odwiedzili restaurację McDonald’s w Białymstoku na obiad. Obecność obcokrajowców wzbudziła niepokój jednego z obywateli, co skutkowało przyjazdem patrolu policji. Jednak sytuacja prawna migrantów była zgodna z przepisami.

Reakcje aktywistów

Wolontariuszka Beata Siemaszko, opublikowała na Facebooku zdjęcie z migrantami, wyrażając zrozumienie dla obaw mieszkańców, ale jednocześnie podkreślając prawo migrantów do przemieszczania się i korzystania z usług publicznych.

Polaryzacja społeczna

Posty aktywistów wywołały falę nieprzychylnych komentarzy. Część komentatorów nawoływała do delegalizacji organizacji humanitarnych działających na Podlasiu. Wolontariusze skarżyli się na skalę hejtu i gróźb, z jaką muszą się mierzyć.

Mieszkańcy przygranicznych miejscowości zarzucali aktywistom przyczynianie się do kryzysu migracyjnego, twierdząc, że ich działania zachęcają kolejnych migrantów do prób przekroczenia granicy.

Podsumowanie

Sytuacja migrantów w Czerlonce jest przykładem skomplikowanej i kontrowersyjnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Migranci, którzy przeszli przez barierę graniczną, zostali skierowani do ośrodków recepcyjnych, ale obecność aktywistów i ich działania wzbudzają skrajne emocje wśród lokalnej społeczności.

W obliczu narastających napięć, debata na temat migracji i bezpieczeństwa mieszkańców zaplanowana na 28 czerwca w Białowieży, z pewnością będzie okazją do wyrażenia różnych punktów widzenia na ten trudny temat.

Źródło: MSN/WP.pl

Wspieraj "W Oparach Absurdu"!

Jeśli cenisz niezależność, głębię i odwagę w dziennikarstwie, rozważ postawienie nam kawy na BuyCoffee.to. Każde wsparcie pomaga nam kontynuować naszą misję odkrywania i dzielenia się z Wami prawdziwymi historiami. Dołącz do naszej społeczności pasjonatów i bądź częścią zmiany! ☕