Minister Edukacji Narodowej, Barbara Nowacka, zapowiedziała kontrowersyjne rozporządzenie, które zakłada całkowite zniesienie prac domowych w szkołach podstawowych. Taki ruch, wydaje się, może mieć dalekosiężne skutki dla systemu edukacyjnego w Polsce, zarówno pozytywne, jak i negatywne.
Badania edukacyjne, pokazują mieszane wyniki odnośnie efektywności prac domowych. Z jednej strony, są one narzędziem, które może przyczyniać się do lepszego przyswajania materiału przez uczniów, z drugiej – często stają się źródłem stresu i przeciążenia. Problemem nie jest sama praca domowa, ale sposób jej zadawania i sprawdzania przez nauczycieli.
Niektóre badania wskazują, że polscy uczniowie spędzają nad pracami domowymi więcej czasu niż ich rówieśnicy z innych krajów OECD, jednak nie zawsze przekłada się to na lepsze wyniki edukacyjne. Zbyt duża ilość materiału do samodzielnego przerobienia czy braki w kwalifikacjach nauczycieli to tylko niektóre z wyzwań, z którymi zmaga się nasz system edukacyjny.
Dr Maciej Jakubowski, szef Instytutu Badań Edukacyjnych, podkreśla, że prace domowe są skuteczną formą nauki, zwłaszcza dla starszych uczniów, pod warunkiem, że są odpowiednio dostosowane do ich poziomu i potrzeb. Dla młodszych dzieci również mogą być korzystne, jeśli skupiają się na powtórzeniu materiału i są dobrze sprawdzone.
(1) Wczoraj miałem przyjemność rozmawiać o sensowności prac domowych. Wyniki badań podsumowaliśmy kilka lat temu w krótkiej publikacji @EvidInstitute i @ZNP_ZG:https://t.co/qDLG8f0WX8
— Maciej Jakubowski (@JakubowskiEvid) November 4, 2022
Poniżej krótkie podsumowanie: https://t.co/My0z89U4Nv
Zamiast więc całkowicie eliminować prace domowe, Ministerstwo Edukacji powinno skupić się na poprawie jakości nauczania i kompetencji pedagogicznych. Audyt sposobu kształcenia nauczycieli i współpraca z uniwersytetami w celu dostosowania programów nauczania do aktualnych potrzeb edukacyjnych wydają się być bardziej sensownym kierunkiem zmian.
Źródło: forsal.pl